W maju 1962 roku Jerzy Panek odwiedził w sanatorium w Bukowcu Józefa Gielniaka. Wszystkie elementy tego zdania stały się po upływie czasu legendą. I Jerzy Panek, najwybitniejsza indywidualność krakowskiej szkoły grafiki, i sanatorium w Bukowcu, peerelowska wersja Sokołowska z „Empuzjonu” Olgi Tokarczuk i wreszcie Józef Gielniak, nadwrażliwy twórca metafizyczno-apokaliptyczno-kosmicznych wersji mikro- i makro- uniwersum. Panek wrócił do Bukowca po roku, w lipcu 1963 roku z deską, na której wyrytował wersje portretu Gielniaka. Nawiązany został prywatny, intymny kontakt między artystami. Świadectwem tej relacji jest korespondencja 1 oraz drzeworyty Panka – próby portretu Józefa Gielniaka. W ciągu roku powstało blisko 100 rysunków, a następnie kilkanaście drzeworytów. W lutym 1964 roku Gielniak otrzymał przesyłkę z Krakowa z kompletem odbitek. Skreślił w podziękowaniu słowa: Co ja dziś przeżyłem, Jurku, kiedy rozpakowałem Twoją przesyłkę! To jedna z największych radości w moim życiu! Jestem bardziej niż wzruszony, a moje słowa niezdatne wyrazić to, co czuję i myślę, Jurku. Jesteś genialny, Jurku! Zrobiłeś rzecz wspaniałą, znakomitą. Portrety są zaskakujące w wyrazie i w swojej różnorodności plastycznej: liryczne i uduchowione, lapidarne i mocne, z porywem i odwagą, niepokojące, niespokojne, barokowe i wszędzie jestem Ja i wszędzie jesteś Ty! Grażynka [żona artysty] mówi, że „w każdej jest coś ze mnie”. To, co mi dałeś dziś, to większe niż SKARB. Dałeś mi tyle z Siebie. Artyści prowadzili korespondencję do roku 1972, roku śmierci Gielniaka.
| z tekstu Magdaleny Czubińskiej |
Serdecznie zapraszamy na wystawę grafik Jerzego Panka. Ekspozycja potrwa do końca maja.